poniedziałek, 30 stycznia 2012

Złotniczka.

Jedna z moich blogowych przyjaciółek Emma-KLIK którą wręcz uwielbiam czytać jakiś czas temu zrobiła mi niesamowitą niespodziankę.Poświęciła jeden rozdział w swoich opowieściach o "Niegrzecznej dziewczynce" i napisała o mnie i jeszcze tak pięknie zatytułowała "ZŁOTNICZKA".Ilekroć to czytam wzruszam się niesamowicie i nosem sobie znacząco pociągam.Ale same sobie poczytajcie:)Emmo jeszcze raz cię "publicznie" wyściskuję i dziękuję za słowa które są dla mnie jak powietrze i potrafią prowadzić na sam koniec tęczy:)


ZŁOTNICZKA

Klan Papierowych Kulek w handlu z innymi plemionami posługiwał się niezwykłą walutą w postaci płatków róż. Delikatne i aksamitne, do złudzenia przypominały świeże kwiaty, choć w rzeczywistości były powleczone tajemniczym metalowym stopem, którego recepturę i skład

znała tylko Złotniczka mieszkająca na Mokradłach, otaczających terytorium Klanu od północy. Zajmowała się ona także wytwarzaniem drogocennej biżuterii, toteż droga do niej była jedną z najpilniej strzeżonych tajemnic Klanu. Kobiety zanosiły do niej zwykłe kamyki znalezione na ścieżce, ziarenka zbóż lub otrzymane od swoich mężczyzn kwiaty, a ona to wszystko w sobie tylko znany sposób powlekała stopem, który sprawiał, że pospolity krzemień zamieniał się w niezwykły i niepowtarzalny okaz budzący zazdrość i pożądliwe spojrzenia wśród innych kobiet. Płatki róż miały wielką moc nabywczą, ale były tak piękne, że sąsiednie plemiona wykonywały z nich naszyjniki i inne ozdoby. Złotniczka rzadko pokazywała się na Zgromadzeniach, a jeśli już zdecydowała się opuścić swój dom na Mokradłach, robiła to tylko w celu dostarczenia kolejnej porcji płatków i innych zamówionych świecidełek oraz zaopatrzenia się w zapas łodyg badylowca. Często zastanawiano się, skąd bierze róże, bo Mokradła znane były z tego, że nic na nich nigdy nie zakwitło i z tego powodu była czasem posądzana o czarnoksięskie umiejętności. Niegrzeczna Dziewczynka niczym sroka chwytała każde wykonane przez nią świecidełko, które jej wpadło w ręce. Nie dość na tym. Pewnego dnia zamarzyły się jej kolczyki z kropel rosy. Jedynie Złotniczka była w stanie zrealizować tę fantazję, toteż Dziewczynka chwyciła torebkę H&M ze sporą porcją badyli, zawołała Cynika i ruszyła w drogę, która wiodła przez las. W pewnym momencie drzewa zaczynały rzednąć, a teren zrobił się coraz bardzo podmokły. Zaczynało zmierzchać i brodząc w wodzie Niegrzeczna kierowała się światełkami błędnych ogników, niczym żeglarz układem gwiazd na niebie. Zrozumieć ich mowę umiały tylko Papierowe Kulki. Dziewczynka poinstruowana przez Staruszkę Den bez trudu dotarła do celu. Obie wypaliły po badylu, wypiły zacnej wielkości flaszeczkę nalewki spirytusowej, omówiły szczegóły dotyczące kolczyków i poszły spać. Cynik pobiegł płoszyć nocne ptaki żyjące na Mokradłach i szukać zwierząt futerkowych do potarmoszenia. Dziewczynka zasnęła szybko, ale obudził ją jakiś dziwny dźwięk. Otwarła szeroko oczy i nad sąsiednim posłaniem pod przeciwległą ścianą, gdzie spała Złotniczka, dostrzegła w mroku pochyloną postać. Był to mężczyzna, który przysiadłszy na brzegu jej łóżka, wpatrywał się w twarz śpiącej. Odgarnął włosy zakrywające policzek i pogładził jej dłoń. Dziewczynka w pierwszej chwili pomyślała, że to jakiś złodziej zakradł się po kosztowności, jednak w tej scenie, w każdym jego ruchu było tyle czułości i subtelnego uczucia, że Dziewczynka coraz szerzej otwierała oczy i wstrzymywała oddech, aby nie domyślił się jej obecności. Mężczyzna delikatnie odsunął zamek błyskawiczny na jej klatce piersiowej! Na ten widok Dziewczynka już miała narobić piekielnego wrzasku, gdyż pomyślała, że chce bez jej wiedzy ukraść Serce Złotniczki, ale w tym momencie dało się słyszeć tak przyjemne, kojące dźwięki harfy, że uspokoiła się i zasłuchana obserwowała, co będzie dalej.

Przypomniała sobie starą legendę Klanu mówiącą o tym, że Serca Papierowych Kulek są instrumentami muzycznymi i potrafią wydawać dźwięki, jeśli tylko dostaną się we właściwe ręce. Serce Złotniczki było harfą. Niewątpliwie strun dotykał prawdziwy wirtuoz, a to, co słyszała, było najpiękniejszą pieśnią miłosną. Można jej było słuchać bez końca. Jednak gdy tylko gwiazdy zaczęły blednąć mężczyzna przestał grać, dość pospiesznie zasunął zamek między żebrami, pocałował śpiącą w usta i wyszedł. Dziewczynka natychmiast wyskoczyła spod kołdry i pobiegła za nim do drzwi, aby zobaczyć, w którą stronę odejdzie, jednak rozpłynął się jak mgła nad Mokradłami o świcie. Nie zobaczyła niczego oprócz coraz bledszych błędnych ogników i kilku czapli brodzących w wodzie. ,,Dziwne! Bardzo dziwne! – rozmyślała Dziewczynka rozglądając się dokoła w chłodzie poranka. – Czy ktoś wreszcie nastroi gitarę elektryczną mojego Serca i zagra na niej coś sensownego, a nie tylko jakieś zwariowane solówki, od których puchną uszy…” Jednocześnie zrozumiała skąd pochodzą dźwięki muzyki, która często rozbrzmiewała nad całym terytorium Klanu i budziła kobiety wywołując w ich Duszach nieokreśloną tęsknotę. Nigdy dotąd nie udało się ustalić, skąd muzyka dochodzi, tymczasem jej źródło znajdowało się tutaj, na Mokradłach.

Z zadumy wyrwał ją rozmarzony głos Złotniczki:

- Ależ miałam piękny sen!

- A co ci się śniło? – zapytała Dziewczynka dopiero teraz dostrzegając wokół jej łóżka mnóstwo różanych płatków. Musiał je rozrzucić ten dziwny gość…

- Właściwie sama nie wiem. Ten sen powtarza się często… śni mi się jakiś mężczyzna, ale nigdy nie widziałam jego twarzy – odpowiedziała zaspanym głosem Złotniczka.

Wcale nie wyglądała na zdziwioną, że całe jej łóżko i podłoga dokoła pokryte są płatkami.

- A chciałabyś go zobaczyć? – zapytała Dziewczynka chytrze mrużąc oczy.

- Bardzo! To moje największe marzenie! – zawołała – Ale to tylko senna mara. Teraz muszę wrzucić do tygla te płatki, a później idę nazbierać kropel rosy na twoje kolczyki.

To rzekłszy dziarsko zabrała się do dzieła.

- Mogę zostać jeszcze jedną noc? – zawołała za nią Dziewczynka.

- Jasne! Zostań jak długo tylko chcesz! – odkrzyknęła Złotniczka pochłonięta swoimi zajęciami.

Następnej nocy cała historia się powtórzyła. Mężczyzna znów wydobywał z Serca Złotniczki najczulsze dźwięki, ale gdy zamierzał wyjść, Dziewczynka wyskoczyła z łóżka i zastąpiła mu drogę.

- Poczekaj, dlaczego chcesz odejść? – zaskoczony mężczyzna wykonał ruch, jakby chciał uciec przez okno.

- Dlaczego nie zostaniesz ze Złotniczką? – pytała dalej..

Poczuła napływającą od niego falę wahania. Nie wyczuła jednak złości.

- Kim ty właściwie jesteś? – nie dawała za wygraną Dziewczynka.

- Jestem Błędnym Ognikiem i powinienem wracać na Mokradła.

- Dlaczego?

W tym momencie dało się słyszeć pianie koguta.

- Już za późno! Teraz muszę zostać aż do pełni księżyca w ludzkiej postaci.

Nie było czasu na dłuższą rozmowę, bo Złotniczka zaczęła się budzić. Widząc to Dziewczynka dyskretnie wycofała się zabierając gotowe kolczyki z kropel rosy, w których odbijał się cały świat. Były tak misterne i błyszczące, że trudno było uwierzyć, iż były dziełem ludzkich rak. Odbijały zieleń drzew, rude łuny zachodu Słońca i czerwień leśnych poziomek podawanych z ust do ust.

W drodze powrotnej podskakiwała z zadowolenia, że udało jej się uszczęśliwić tych dwoje. Byłą z siebie bardzo zadowolona. Mimo wielu wad miała bowiem umiejętność cieszenia się cudzym szczęściem. Wiedziała, że spora dawka pozytywnej Energii za pomocą Emosystemu wcześniej czy później rozejdzie się do wszystkich naczyń połączonych Klanu Papierowych Kulek.

Po kilku dniach zakładając kolczyki zauważyła, stały się matowe. Uznała, że to przywidzenie, ale na drugi dzień zaczęły się na nich pojawiać drobne wykwity. Nigdy dotąd nie zdarzyło się, aby jakikolwiek wytwór Złotnicki pokrywał się nalotem. Tajemniczy stop, którym powlekała swoje wyroby był najwyższej próby i słynął z tego, że nigdy nie śniedział. Dziewczynka pobiegła do szkatułki, w której trzymała biżuterię i ze zgrozą stwierdziła, że brzydkie wykwity zaczynają się pojawiać na wszystkim, nawet na płatkach róż, będących chlubą Papierowych Kulek i przedmiotem zazdrości innych klanów. Co się dzieje?! Czyżby chmura gazu, która napłynęła z krainy Spalinowców wywołała niepożądane reakcje chemiczne? Sytuacja była bardzo kłopotliwa i wymagała podjęcia jakichś działań, bo strach pomyśleć, co się może stać, jeśli płatki róż, którymi kobiety Klanu płaciły za towary i usługi stracą aksamitne piękno i staną się kawałkami zwykłej blachy pokrytej brzydkim nalotem. Nie dość, że wiarygodność Papierowych Kulek stanie pod znakiem zapytania, to jeszcze kobiety czeka mnóstwo pretensji i roszczeń ze strony tych, którym płaciły różaną walutą. Trzeba to jakoś powstrzymać, jakoś temu zapobiec! Wybiegła z domu z zamiarem udania się na Mokradła. W połowie drogi spotkała zapłakaną Złotniczkę, która biegła do niej.

- Co się dzieje? – zapytał Dziewczynka.

- Nie wiem, nie potrafię tego logicznie wytłumaczyć. Nie mam już snów, a wszystko pokrywa się nalotem… - mówiła pochlipując.

- Nie masz snów, bo masz sen na jawie! Przecież śniłaś o Błędnym Ogniku!

- Tak, wiem…ale to wszystko jest nie tak jak powinno…on chyba tęskni za życiem na Mokradłach, bo robi się coraz bledszy… Chyba nie jest szczęśliwy w ludzkiej postaci. A ja już nie mam o czym marzyć – zakończyła ciężko wzdychając.

Wtedy Niegrzeczna Dziewczynka zrozumiała, że gdy Się nie ma o czym marzyć, to Się nie ma po co żyć. A jeśli nie ma po co żyć, to równie dobrze można umrzeć.

Zakłopotana postanowiła porozmawiać z Błędnym Ognikiem, ale gdy dotarły do domu Złotnicki okazało się, że Błędnego Ognika nigdzie nie ma, a cały dom jest usłany płatkami róż. Obie stały i patrzyły jak urzeczone na aksamitny, pachnący kobierzec pod stopami, który mienił się krwistą purpurą. Złotniczka zgarnęła w obie dłonie część płatków i natychmiast poszła do swojej pracowni. Niegrzeczna Dziewczynka ukradkiem poszła za nią. Zobaczyła wielki, kryształowy tygiel, do którego podłączona była szklana rurka. Złotniczka wrzuciła do niego purpurowe płatki, następnie wzięła szklaną rurkę i rozsunąwszy zamek błyskawiczny w klatce piersiowej przytknęła jej końcówkę do Serca. Po chwili w tyglu coś zabulgotało, a z jego kryształowych krawędzi zaczęła spływać bladoróżowa para. Płatki róż kłębiły się i kotłowały, a uszczęśliwiony uśmiech Złotniczki świadczył o tym, że wszystko jest tak, jak być powinno.

- Możesz już iść, czuję, że wszystko będzie dobrze – powiedziała Złotniczka z takim głębokim przekonaniem, że Dziewczynka nie ośmieliła się wątpić. Zdjęła kolczyki z kropelek rosy i przyjrzała im się uważnie. Znów odbijały zieleń drzew, rude łuny zachodu Słońca i czerwień leśnych poziomek podawanych z ust do ust.

W drodze powrotnej rozmyślała nad tą całą historią i zrozumiała, co błyszczy na wyrobach Złotniczki: Tęsknota.

Tej nocy wiele kobiet zamiast spać patrzyło na Księżyc i liczyło Gwiazdy, gdyż nad całym terytorium Klanu unosiły się dźwięki harfy, które opowiadały o miłości delikatnej jak płatek róży, za którą tęskniły.